"Na posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów" Jan Grabowski


Tytuł: Na posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów
Autor: Jan Grabowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Ilość stron: 430



„Na posterunku” Jana Grabowskiego to historia granatowej policji, kryminalnej, ale również po części straży pożarnej. Granatowa policja to policjanci, którzy przed okupacją pracowali w Państwowej Policji. W czasie przekształcenia mieli możliwość pozostania w służbie lub zrezygnowania z pracy, jednak nie ma wzmianek by ktoś zrezygnował. Będąc w granatowej policji, byli oczami i uszami okupanta. Jak się później okazało pokochali władzę do tego stopnia, że potrafili, w niejednym przypadku, jej nadużywać. Oczywiście wszystkich nie można wrzucać do jednego worka. Autor na koniec książki podaje przykłady policjantów, którzy pracowali dla okupanta, ale nie zapomnieli o empatii, pomocy drugiemu człowiekowi.
Historię granatowej policji poznajemy poprzez pryzmat żydowskiej tragedii. Poznajemy początkową rolę policji gdy pojawiły się wstępne zarządzenia okupanta wobec Żydów. Następnie udział policji w utworzeniu gett i likwidacji ich w późniejszym czasie. Na samym końcu dowiadujemy się jak „granatowi” brali udział w polowaniu na ukrywających się po aryjskiej stronie Żydów. 

„Druga zaskakująca konstatacja dotyczyła swoistego modus operandi – polscy policjanci niejednokrotnie mordowali Żydów (często swoich sąsiadów, ludzi dobrze im znanych z lat przedwojennych) w tajemnicy przed Niemcami. Innymi słowy, akcje przeciwko Żydom prowadzono na wlasny rachunek, z własnej inicjatywy, często w geście swoiście rozumianej solidarności społecznej z miejscowymi, którzy prosili granatowych o likwidację dość uciążliwych – lub stwarzających zagrożenie dla wiejskiej wspólnoty – „obywateli pochodzenia żydowskiego”, jak określano ofiary w powojennych dokumentach.”

Granatowi policjanci na początku władzy okupanta mieli sprawdzać czy Żydzi przestrzegają wprowadzonych zarządzeń czyli noszenia opasek czy przepustek. W mniejszych miejscowościach uprawnienia granatowych były o wiele większe niż w większych miastach. Jest to dosyć oczywiste, gdyż w większych miastach było większe skupienie Niemców niż na wsiach. Po utworzeniu gett uprawnienia granatowej policji stały się większe. Mogli w większości przypadków sami decydować o tym kogo wpuścić do getta, a kogo nie. Brali także łapówki za przymykanie oczu na niektóre uczynki.

Policjanci sami zaczęli stanowić prawo. Często rozstrzeliwali Żydów bez rozkazu okupantów. Najgorsze jest to, że bardzo często w gettach mieszkali ich sąsiedzi, dobrzy znajomi sprzed okupacji. Nie miało to dla nich znaczenia. Stawali się bezwzględni tak jak okupant, a często nawet gorsi - wiedzieli bowiem gdzie mogą ukrywać się Żydzi, czy którędy jest podawana żywność dla nich. Bardzo często współpracowali ze społeczeństwem, które wydawało Żydów po to by mieć z tego jakiś zysk. Wiedzieli jako pierwsi co się dzieje w getcie i potrafili to wykorzystać. 

To, co Niemcy wiedzieli o polskim społeczeństwie (a dotyczy to w równym stopniu jego aryjskich, jak i żydowskich członków), opierało się w dużej mierze na donosach składanych na ręce władz czy też „poufnych informacjach” szeptanych na ucho granatowym policjantom.”

Podczas likwidacji gett granatowa policja, na równi z okupantem, brała w tym udział. Rozstrzeliwali Żydów bez mrugnięcia okiem, brali łapówki by kogoś uratować przed transportem. Plądrowali także mieszkania i kradli co się dało. Po transporcie Żydów do obozów zagłady, przeszukiwali getta w celu znalezienia tych, którzy się ukryli. Nie mieli skrupułów, potrafili na miejscu pozbawić życia uciekiniera. 

Pod koniec 1941 roku polskich policjantów kojarzono ze złodziejstwem, szantażami, wymuszeniami oraz bezwzględnym traktowaniem ludzi pędzonych na roboty przymusowe oraz zatrzymanych na komisariatach.”


Warto również wspomnieć, że autor oprócz udziału granatowej policji w zagładzie Żydów porusza mniej znany wątek straży pożarnej, która, jak się okazuj,e równie czynnie brała w niej udział.  

„Obok granatowej policji Straż Pożarna brała czynny udział w akcjach przesiedleńczych na prowincji, blokując domy żydowskie, tropiąc ukrywających się na strychach, w piwnicach itp.”

Może nie byli tak bezwzględni jak policja, jednak pomagali Niemcom w poszukiwaniu Żydów. Użyczała sprzęt, który miał pomóc w unicestwianiu społeczeństwa. O tym się nie mówi, nawet w żadnych filmach historycznych nie spotkałam się o negatywnym mówieniu o straży pożarnej w czasach okupacji. A tu takie fakty.

W niemiecką politykę Zagłady strażacy włączali się na różne sposoby: od użyczenia motopomy, która służyła Niemcom do polewania niegaszonego wapna pod nogami Żydów wywożonych w bydlęcych wagonach (jak to było w Nowym Targu), przez ubezpieczenie granic gett w czasie likwidacji (..)”

„Na posterunku” to jest ogromny zbiór faktów o granatowej policji, o których nie mówi się głośno. Można by pomyśleć, że chce się to zamieść pod dywan. W filmach historycznych można zobaczyć brutalność policji, jednak przeczytanie o wszystkich aspektach pracy funkcjonariuszy budzi przerażenie, wstręt, obrzydzenie do munduru. Wszystko to potęgowane jest przez fakt, że często krzywdę wyrządzał sąsiad sąsiadowi. To chyba jest najgorsze – jak władza może zmienić człowieka. Oczywiście niektóre czyny można próbować wytłumaczyć dostosowaniem się do zaistniałej sytuacji, chęci polepszenia życia swojej rodziny czy myślenia, że „jak nie oni to ja” ale nie da się wszystkich czynów tym wytłumaczyć. Jest to przerażające.
Książka nie należy do lekkich, nie tylko ze względu na fakt opisanych tam wydarzeń, ale również ze względu na sposób pisania. Czytając ją miałam wrażenie, że jestem na wykładzie o historii granatowej policji. Pisane ciągiem, małym druczkiem, tak jakby autor chciał zmieścić jak najwięcej. Przez początek najtrudniej jest się przebić, później jest łatwiej, tak jakby autor się „rozkręcił”. 
Moim zdaniem „Na posterunku” to potrzebna pozycja, która pozwoli spojrzeć na udział policji w czasie okupacji zupełnie inaczej. Jak to się mówi” człowiek człowiekowi wilkiem”.
Moja ocena 8/10.
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Czarne.

Comments