Tytuł: Miara człowieka
Autor: Marco Malvaldi
Wydawnictwo: Bukowy Las
Tłumaczenie: Gabriela Rogowska
Ilość stron: 271
Marco Malvaldi 500 lat
po śmierci Leonarda da Vinci daje mu drugie życie w powieści „Miara człowieka”.
Akcja książki toczy się w 1493 w Mediolanie, gdzie Leonardo mieszka i realizuje
swoje wynalazki. Jego talent został zauważony przez samego pana Mediolanu Ludovico
IL Moro, jak również przez króla Francji. Karol VIII (sojusznik Mediolanu) chce
za pomocą dwóch złodziei wykraść notatnik Leonarda po to by odtworzyć jego
wynalazki. Natomiast rządzący Mediolanem potrzebuje da Vinci do stworzenia
projektu rzeźby, która będzie upamiętniać śmierć jego ojca. Interesy Sforza (pana
Mediolanu) z Leonardem na tym się nie kończą. Wszystko się komplikuje gdy na
dziedzińcu zamku zostają znalezione zwłoki młodego mężczyzny. Leonardo da Vinci
zostaje poproszony o rozwiązanie zagadki tej tajemniczej śmierci.
Na odwrocie książki
możemy przeczytać „Intrygująca akcja, skrząca dowcipem powieść o Leonardzie da
Vinci” - niestety ja nic takiego w tej książce nie widzę. Po pierwsze - dla
mnie za dużo osób, które niby „grają pierwsze skrzypce”. Można się pogubić kto
z kim, kiedy i dlaczego. Po drugie - przeszkadzały mi liczne wtrącenia
narratora, próbującego wyjaśnić niektóre sytuacje. Po trzecie - natłok słów,
opisów, dialogi (które raz są utrzymane w stylu historycznym, a raz są bardziej
współczesne). Głównie to przeszkadzało mi w całkowitym skupieniu się na
czytaniu. „Miara człowieka” bardzo mi się dłużyła, nawet czasem traciłam
orientację w tym co się właściwie dzieje.
Książka ta ma też pewne
plusy. Autor na końcu książki zaznacza, że nie można posługiwać się nią jako
źródłem historycznym, a jednak nie zmienia to faktu, że jest możliwość
uzupełnienia swojej wiedzy. Przykład: w tamtych czasach tworzyły się w
Mediolanie korki: „Tu mężczyźni poruszali się na grzbiecie mułów, podczas gdy kobiety, zamożne
kobiety, jeździły karetami. Karety te, stanowiące coś pomiędzy nastawą
ołtarzową a powozem sycylijskim, złocone i kiczowate, ciągnięte przez samice
muła lub osła, stanowiły postrach przechodniów. Może wydawać się to dziwne, ale
korki w Mediolanie były problemem już w renesansie”. Innym przykładem
niech będą króliki, które służyły podczas obiadu do wycierania rąk z nadmiaru
tłuszczu. Duży plus, za spis osób, które zostały ujęte w książce oraz za
końcowy rozdział, który ujawnia błędy historyczne.
Cały zamysł książki,
zagadka, główny bohater Leonardo da Vinci powodują, że książka na pierwszy rzut
oka wydaje się interesująca. Jednak po otworzeniu i rozpoczęciu czytania można
się rozczarować.
Według mnie wszystkiego
jest za dużo autor przedobrzył z bohaterami i z ilością wydarzeń. Pomysł dobry
tylko realizacja średnia.
Moja ocena 4,5/10.
Za egzemplarz dziękuje
wydawnictwu Bukowy Las.
Comments
Post a Comment