Tytuł: Głos przeszłości
Autor: Zbigniew Zborowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarna
Owca
Ilość stron: 376
„Dwie Warszawy – ta z czasów wojny i
współczesna. Łączy je miłość, zagdaka i … zbrodnia”.
Akcja „Głosu
przeszłości” odbywa się w warszawskim getcie w 1942 roku oraz w Warszawie, w 2017 roku. Historia w głównej
mierze dotyczy Cyli i Jerzyka oraz Piotra i Lusi.
W warszawskim getcie
mordowane są młode kobiety. Jak można się domyślić nikt nie chce zająć się
szukaniem mordercy. Dopiero Andrzej
Bartycki, ojciec Cyli zaczyna szukać. Cylia jest na celowniku Golema. W tym samym
czasie w getcie, z tajną misją, pojawia się Jerzy Popławski, który zakochuje
się w córce Bartyckiego. Szczęście jednak nie jest im pisane. W
niespodziewanych okolicznościach ich losy zostały rozdzielone. Po pewnym czasie
jednak ponownie się spotkają i koniec końców pobierają się. Natomiast w Warszawie
2017 roku Piotr Hamer, przestępca na zwolnieniu warunkowym postanawia odmienić
swoje życie. Zaczyna pracę w hospicjum, gdzie poznaje młoda studentkę Lusię.
Wszystko ich różni, jednak znajdują wspólny język. Pewnego dnia Piotr znajduje
w zakupionej komodzie złotą obrączkę. Na początku chce ja sprzedać, jednak
zmienia zdanie i postanawia oddać właścicielce. Tym sposobem jego historia
łączy się z historią Celi i Jerzyka. Na tym oczywiście nie koniec tej historii.
Podczas poszukiwań właścicielki obrączki, Piotr Hamer staje na drodze
„czyścicieli kamienic”. Może to się dla niego skończyć bardzo nieprzyjemnie. A
jak w końcu będzie? Czy uda się znaleźć właścicielkę znaleziska?
Autor „Głosu
przeszłości” miał bardzo dobry pomysł na to by akcja rozgrywała się równolegle
w dwóch różnych czasach, a wręcz światach. Dzięki temu stopniowo poznajemy
historię Cyli i Jerzyka. Nie odkrywamy wszystkiego za jednym razem.
„Głos przeszłości” to
powieść, która wciąga od pierwszych stron, jednak później, stopniowo traci się
zainteresowanie losami bohaterów. Na początku akcja toczy się szybko, wszystko
jest zwarte, pasuje do siebie. Jednak im głębiej zatapiamy się w historii, tym
więcej jest bohaterów i wątków. Niektóre są dosyć absurdalne, wręcz nie
pasujące do siebie. Tak jakby autor chciał przekazać jak najwięcej. Powrót po
latach 83 letniego już mordercy, który morduje z zimą krwią jakoś mi nie
pasuje. Inna postać, choć nie chce zdradzać za dużo, z ciężkiej choroby nagle,
akurat gdy skończyła komuś pomagać, odzyskuje wzrok – następuje remisja, pełne
odzyskanie zdrowia. A na końcu jadą na
wakacje, w takim skrócie samo w sobie brzmi lekko absurdalnie/nierealnie. Mam po prostu mieszane odczucia. Gdyby
wszystko zostało w początkowym tonie książki, wyważone i dające możliwość
zatopienia się w historię, to książkę naprawdę dobrze by się czytało. A tak w
pewnym momencie nie wiadomo już co się dzieje, kto z kim. Za dużo tego
wszystkiego. Książkę ratuje głównie pomysł na nią samą.
Moja ocena 5/10.
Za egzemplarz dziękuje
Wydawnictwu Czarna Owca.
Comments
Post a Comment