Tytuł:
Jedyne takie miejsce
Autor:
Klaudia Bianek
Wydawnictwo: we need YA
Ilość stron: 358
W ostatnim czasie
bardzo rzadko sięgam po książki obyczajowe, a tym bardziej po książki z
literatury dla młodych dorosłych (new adult). Obserwując konta na instagramie
zauważyłam, że na bardzo wielu pojawiła się ostatnio jedna książka - „Jedyne
takie miejsce”. Wszyscy jednogłośnie są nią oczarowani, zachwyceni, po prostu
same ochy i achy. Pomyślałam, że muszę sprawdzić czy faktycznie tak jest. Nie
uwierzę dopóki sama nie sprawdzę.
Głównymi
bohaterami są Lena, Alan i ich dziadkowie (babcia Tereska i dziadek Tadek).
Akcja rozgrywa się na wsi, z dala od miejskiego zgiełku. Młodzi ludzie znają
się od dzieciństwa – Alan przyjeżdżał na wakacje do dziadka, który mieszka po
sąsiedzku z babcią Leny. Los pozwolił im
spotkać się ponownie po 10 latach, gdy Alan przyjeżdża na wakacje do dziadka.
Przez te lata wiele się u nich pozmieniało. Lena jest nastoletnią matką
dwuletniego Marcela, a Alan studentem inżynierii. Każde z nich ma swoje
tajemnice. Jednak od pierwszych chwil ponownego spotkania coś ich do siebie
ciągnie, a dodatkowym magnesem na Alana jest słodki dwulatek. Dawna przyjaźń
odżywa, wracają wspomnienia. Wszystko mogłoby iść gładko, jak w bajce. Ale to
jest życie i pojawiają się komplikacje (w postaci ojca Alana, byłej dziewczyny
Alana itd.). Można zadać sobie oczywiste, banalne pytania. Pytania o to czy relacje
pomiędzy Leną a Alanem to tylko przyjaźń, czy coś zupełnie innego? O to czy
młodzi ludzie będą w stanie żyć ze swoją przeszłością? Czy będą umieć zacząć
wszystko od nowa? Tego już zdradzać nie będę. Im więcej opiszę, tym mniej pozostanie
do odkrycia w książce.
Po krótkim opisie
pozycja ta wydaje się kolejną książką o miłości. Pozory jednak mylą. Autorka
nie tylko skupiła się na miłości młodych ludzi, ale pokazała trud
macierzyństwa, znajdowania wewnętrznej siły na walkę o dziecko czy trud
pokonywania zwykłej codzienności. Czytamy o długoletniej przyjaźni sąsiedzkiej,
która powoduje, ze sąsiedzi są dla siebie jak rodzina. Obecnie takich przyjaźni
raczej już nie ma, każdy żyje swoim życiem. Samo zakończenie jest zaskakujące (tu
mogę zdradzić, że należy przygotować sobie chusteczki, bo będą potrzebne). Los
dziadka Tadka, pozostawione przez niego listy, w których odkrywa prawdę,
błogosławi młodym i .. coś jeszcze – jeden wyciskacz łez.
Autorka wszystko opisuje
językiem prostym, obrazowym. Opisami daje możliwość wyobrażenia sobie „tego
jedynego miejsca”. Czytając zauważa się pewne niespójności. Na przykład Lena ma
niby osiemnaście lat, ale nie podeszła do matury rok wcześniej, więc, chyba,
powinna być nieco starsza. Alan wraca na wieś, a co ze studiami? Wiem, że jest
to już takie przyczepianie się na siłę. Moim zdaniem „Jedyne takie miejsce” to
wyciskacz łez, pozwalający uwierzyć, że prawdziwa miłość istnieje.
Książka jest debiutem
Klaudii Bianek i muszę przyznać, że świetnym. Następna książka autorki będzie
miała wysoko postawioną poprzeczkę.
„Jedyne takie miejsce” mogłam przeczytać
dzięki uczestnictwu w booktourze od @ksiazkowy_swiat.
Comments
Post a Comment