"Nie róbcie mu krzywdy" Filip Skrońc


Tytuł: Nie róbcie mu krzywdy
Autor: Filip Skrońc
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne
Ilość stron: 235

„ Mganga powiedział: nie róbcie mu krzywdy! Chrońcie go, a stanie się kimś ważnym. Będzie światłem dla waszego klanu i jego sława daleko wykroczy poza granice, które znamy. Kusekwa miał jeździć po różnych krajach i poznawać ludzi z całego świata. Gdyby to nie była prawda, po co miałbyś tu przyjechać?”

„Nie róbcie mu krzywdy” to reportaż o traktowaniu albinosów w Tanzanii i nie tylko tam. Autor książki poprzez swoją podróż, pokazuje jak traktowana jest inność w Afryce, jak łamane są prawa człowieka. Osoby z albinizmem żyją w ciągłym strachu. Nie tylko oni są zagrożeni, ich rodziny również nie mogą czuć się bezpiecznie. Bardzo często zbrodniarze zabraniają rodzinie, pod groźbą śmierci, interweniować w obronie albinosa. Efekt jest taki, że często są naocznymi świadkami okrucieństwa, jakie spotyka ich bliskich. Jeszcze gorsze jest to, że czasem oprawcami potrafią być osoby spokrewnione. Albinosi najczęściej są dotkliwie okaleczani (ucięte ręce, nogi, genitalia), upuszczana jest im krew. Każdy albinos, niezależnie od wieku, jest zagrożony atakami. W dawnych czasach albinosi byli traktowani jako odmieńcy, przez których giną różne rzeczy. Uznawano, że przynoszą nieszczęście. Dopiero z czasem zaczęto zmieniać co do nich przekonania, przede wszystkim gdy do gry weszli szamani. Wmówili ludziom, że fragmenty ciała albinosa mogą stanowić magiczny amulet, który przyniesie szczęście. 
Opisane zbrodnie, okrucieństwo i cierpienie nie mieszczą się w głowie. Nikt w rozwiniętym kraju nie jest sobie w stanie wyobrazić tego jak, na przykład, własny ojciec swojemu małemu dziecku może odciąć nogę, ze względu na jakieś przekonania. Niewiele ofiar przeżywa ataki. Państwo próbuje chronić albinosów, poprzez tworzenie dla nich zamkniętych ośrodków. Niby jest to jakieś rozwiązanie, jednak gdy przeczytamy o tym co się dzieje w takich miejscach, jak się tym dzieciom żyje, nie wzbudza to zaufania. Często ośrodki są przepełnione, brakuje podstawowych rzeczy, dzieci śpią na ziemi. Ale są ludzie, którzy próbują pomóc tym ośrodkom, coś w nich zmienić. Między innymi dostarczają potrzebne artykuły i tłumaczą jak dbać o skórę albinosów.

„ W niektórych częściach Konga albinosi nazywani byli czarnymi zjadaczami manioku, w Mali czerwonymi ludźmi, a w Malawi określano ich pojęciem „napweri”, które odnosiło się do brązowawego odcienia grochu. W wielu miejscach Afryki osoby z albinizmem nazywa się duchem, diabłem w ludzkiej skórze, fałszywym białym człowiekiem, biała małpą, białą kaczką czy białą kurą. W samej Tanzanii do dziś popularne jest określenia „mbilimelo”, oznaczające w języku sukuma „białą kozę””.

Na samym początku poznajemy chłopca Kusekwę, który urodził się albinosem. Od pierwszych chwil życia był chroniony przez matkę. Rodzina robiła wszystko dla jego dobra. Nawet po śmierci matki ojciec w trosce o los syna wysyła Kusekwę do ośrodka dla albinosów. Tam, dzięki Kościołowi, otrzymuje nową tożsamość staje się Josephat. Filip Skrońc właśnie do niego udaje się przy każdej podróży do Tanzanii. Josephat walczy o osoby z albinizmem, stara się nagłaśniać ataki na nich, próbuje zainteresować świat problemami Tanzanii. Pokazuje autorowi Tanzanie od środka, wybierają się do specjalnego ośrodka, opowiada o kolejnych atakach, swoich wystąpieniach, a na koniec zabiera autora do swojego ojca, co jest dla niego wewnętrznym przeżyciem. Dzięki niemu autor ma często informacje bezpośrednio z pierwszej ręki.

„ Jadąc do Tanzanii, byłem pewien, że będę rozmawiać o polowaniach i strachu. Teraz rozumiem, ze groźba ataku, okaleczenia czy nawet śmierci okazuje się niczym w porównaniu z widmem głodu. Czuję, że ludzkie tragedie zostały przez media wykorzystane i zamienione w ciekawy news, w historie pełne zmyśleń i  przeinaczeń. Spłaszczone, podbite kontrastem i sztuczną winietą wokół” 

Podczas podróży po Tanzanii Filip Skrońc przekonuje się, że ataki na albinosów nie są największym problem z jakim boryka się ten kraj. Głód i ubóstwo to problemy, z którymi muszą żyć wszyscy. Szamani za fragmenty ciał albinosów płacą niemałe pieniądze, co może okazać się kuszące dla wielu, którzy nie mają co do garnka włożyć.
Autor książki opisuje nie tylko ataki na osoby z albinizmem, ale również  przybliża historię tego kraju. Opisuje kolejnych władców i ich pomysły na rozwiązanie konkretnych problemów całego społeczeństwa.
Według mnie „Nie róbcie mu krzywdy” to reportaż, który otwiera oczy na problemy ludzi w Afryce. Wcześniej oglądałam materiał o osobach z albinizmem Martyny Wojciechowskiej, jednak książka Filipa Skrońca bardziej działa na wyobraźnię, porusza więcej wątków związanych z atakami. Pokazuje również problem z różnych perspektyw. „Nie róbcie mu krzywdy” to reportaż, w którym autor poprzez swoją podróż opowiada o kłopotach w Tanzanii. Brakowało mi  większej ilości rozmów z albinosami. Zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwe, jednak wydaje mi się, że książka byłaby wtedy jeszcze bardziej wciągająca. Jak na reportaż autor bardzo dużo miejsca poświęcił historii kraju. Moim zdaniem chciał przez to pokazać jak zmieniał się kraj na przestrzeni lat, jednak można było to przedstawić w pigułce. Poza tym warto również zwrócić uwagę na okładkę, która od razu przyciąga wzrok i pozostaje w pamięci, a mało jest okładek tak zapadających w pamięć.
„Nie róbcie mu krzywdy” to potrzebny reportaż, który uświadamia nam jak ciężko w życiu mają ludzie, którzy różnią się od innych w Tanzanii. Jak wierzenia, ciemnota, a także głód wpływają na działania ludzi. Ludzie otumanieni posuwają się do tych najgorszych rzeczy, którymi są morderstwo czy okaleczenie drugiego człowieka.  Poglądy są tak głęboko zakorzenione, że na ich zmianę potrzeba wiele czasu. Moim zdaniem warto przeczytać „Nie róbcie mu krzywdy” jako wartościowy, emocjonalny reportaż, który zostanie w pamięci.
Moja ocena 8/10.
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Czarne. 

Comments